Wejście do podziemnego kompleksu

 Rozdział 19


Adam biegł na oślep, przedzierając się przez plątaninę korzeni i gęste liście. Gałęzie smagały go po twarzy, błoto chlupotało pod nogami, ale nie zatrzymywał się ani na sekundę. Za plecami rozlegały się wrzaski ludzi i przerażający ryk istoty, która zmiażdżyła pierwszą linię strażników.


Kule cięły powietrze, krzyki mieszały się z rykiem bestii, a dżungla zdawała się drżeć od samej siły starcia.


Adam czuł, że musi znaleźć schronienie, zanim chaos go dosięgnie.


I wtedy – potknął się.


Ziemia nagle osunęła się pod jego stopą. Upadł ciężko, staczając się po krótkiej, błotnistej skarpie. Kiedy podniósł głowę, zobaczył przed sobą coś, co sprawiło, że na chwilę zapomniał oddychać.

Przed nim rozciągał się ciemny otwór w ziemi, ukryty za zasłoną gęstych pnączy. Krawędzie były betonowe, zardzewiałe, pokryte mchem i wilgocią. Pośrodku wejścia tkwiła stalowa klapa, odchylona, jakby ktoś otworzył ją niedawno.


Adam przyklęknął, serce waliło mu jak oszalałe. Na betonowych płytach widniały ślady butów – świeże, wyraźne.


– Boże… – wyszeptał.


To nie była zwykła jaskinia. To było wejście do czegoś sztucznego. Do czegoś ukrytego.


Kolejny ryk rozdarł noc. Dżungla za jego plecami eksplodowała hukiem i błyskami karabinowych wystrzałów. Bestia była coraz bliżej.


Adam nie wahał się ani chwili. Wcisnął się między pnącza i zanurzył w ciemność wejścia. Zapach wilgoci i rdzy uderzył go 

w nozdrza.

Pod stopami poczuł metalowe szczeble drabiny prowadzącej w dół.


Z góry dobiegł ostatni krzyk człowieka, który nagle urwał się w pół. Potem znów cisza – gęsta, lepka, złowroga.


Adam zsunął się w dół, modląc się, by klapa nad nim nie zatrzasnęła się sama.


Na dole rozciągał się długi, wąski korytarz. Ściany były z betonu, popękane, porośnięte pleśnią. Na jednej z nich majaczył wyblakły symbol – ta sama stylizowana litera „E”, którą widział na ramieniu dowódcy.


Adam zrozumiał jedno: to nie był przypadek. Ta wyspa kryła nie tylko stworzenia. Kryła całą sieć podziemnych kompleksów, o których nikt poza nimi nie miał wiedzieć.


Zacisnął dłonie w pięści. Wiedział, że schodzi w samo serce tajemnicy.

I że teraz… nie ma już odwrotu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka