Ludzie w cieniu

 Rozdział 2 

Adam szedł wzdłuż ogrodzenia, szukając jakiejś przerwy w siatce. Nie minęło wiele czasu, gdy usłyszał za sobą trzask gałęzi.

Zamarł.


– Ani kroku dalej – powiedział męski głos.


Z lasu wyszło trzech ludzi. Mieli na sobie ciemne ubrania i kurtki taktyczne. Każdy z nich trzymał karabin.


Adam uniósł ręce. – Hej, spokojnie! Jestem turystą, moja łódź… rozbiła się. Trafiłem tu przypadkiem.


Mężczyźni wymienili spojrzenia. Jeden z nich – najwyraźniej dowódca – zbliżył się powoli. Jego twarz była poorana bliznami, a oczy zimne jak stal.


– Tutaj nie ma turystów – powiedział. – Idziesz z nami.

Nie miał wyboru. Pod lufą karabinów został poprowadzony ścieżką w głąb wyspy. Po kilkunastu minutach marszu dotarli do kompleksu budynków ukrytych w dżungli. Były to niskie konstrukcje z betonu i stali, otoczone kolejnymi ogrodzeniami i reflektorami. Wyglądało to jak baza wojskowa, a nie tropikalne laboratorium.


Adam został wepchnięty do środka. Korytarze były sterylne, zimne, oświetlone jarzeniówkami. W powietrzu unosił się zapach środków dezynfekcyjnych.


Wprowadzono go do sali konferencyjnej. Przy stole siedziała kobieta w białym kitlu. Miała krótko przycięte włosy, okulary i spojrzenie, które mogło przeszyć na wylot.


– Kim jesteś? – zapytała. – I jak się tu dostałeś?

Adam opowiedział swoją historię. O sztormie, o rozbitej łodzi. Kobieta słuchała, stukając palcami w blat. W końcu westchnęła.


– Nazywam się doktor Helena Krauss – przedstawiła się. – A ty trafiłeś na teren Projektu Erebos. To zamknięta strefa badawcza. Oficjalnie ta wyspa nie istnieje.


– A nieoficjalnie? – spytał Adam, nie mogąc się powstrzymać.


Dr Krauss uśmiechnęła się chłodno. – Nieoficjalnie… próbujemy tutaj przywrócić życie gatunkom, które wyginęły. Dajemy drugą szansę naturze.


Adam uniósł brwi. – Dinozaury? Mam to rozumieć jak Jurassic Park?

– Dinozaury to przeszłość – przerwała. – My tworzymy przyszłość. Nie tylko odtwarzamy zaginione gatunki, ale też udoskonalamy je. Eliminujemy słabości, dodajemy cechy przystosowawcze. Tworzymy hybrydy, które nigdy nie istniały.


Adam poczuł zimny dreszcz. – Ale… po co?

– Bo świat się zmienia – odpowiedziała sucho. – Klimat, zasoby, ekosystemy. Ludzkość potrzebuje nowych form życia, odpornych i potężnych. Tutaj testujemy ich możliwości.


Zanim Adam zdążył zadać kolejne pytanie, z korytarza dobiegł przeciągły, zwierzęcy ryk. Ściany zadrżały.


Strażnik przy drzwiach zerknął niespokojnie na doktor Krauss. Ona jednak zachowała spokój, choć jej dłoń zacisnęła się mocno na ołówku.


– Wygląda na to – powiedziała powoli – że nasze „stworzenia” znów testują ogrodzenie.


Adam poczuł, jak jego serce zaczyna bić szybciej.

Nie był już tylko podróżnikiem, który szukał ciekawych miejsc. Stał się świadkiem czegoś, co mogło wymknąć się spod 

kontroli.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka