Wieczór

 Rozdział 10

Minęło kilka godzin. Aleks wrócił do swojego mieszkania, ale myśl o rozmowie z Milą nie dawała mu spokoju. Coś w jej spojrzeniu, w jej głosie, a może w samym sklepie, sprawiało, że czuł się dziwnie związany z tym miejscem.


Spojrzał na zegarek — była 21:30.


Bez dłuższego zastanowienia założył kurtkę i wyszedł z domu. Ulice były prawie puste, powietrze chłodne. Kiedy dotarł pod sklep Mili, zauważył, że wewnątrz pali się delikatne światło, choć szyld „Zamknięte” wisiał na drzwiach.


Aleks zbliżył się, zaglądając przez szybę. W środku dostrzegł Milę. Stała przy ladzie, pochylona nad czymś, co wyglądało na stary notes albo księgę.

Chwilę wahał się, ale w końcu zapukał delikatnie.


Mila podniosła wzrok, zaskoczona. Po chwili otworzyła drzwi, uchylając je lekko:


— Aleks? Wszystko w porządku?


— Przepraszam, że tak późno... Nie dawało mi spokoju to, o czym mówiłaś. I ten facet z ulicy. Pomyślałem, że może nie powinnaś być tu sama.


Mila przez moment patrzyła na niego w milczeniu, jakby oceniając, czy powinna wpuścić go do środka. W końcu odsunęła się, robiąc mu miejsce.

— Wejdź.


W sklepie było cicho, zupełnie inaczej niż za dnia. Światła były przyciemnione, a zapach ziół i kadzideł wydawał się jeszcze intensywniejszy.


Aleks spojrzał na stary notes, który leżał na ladzie.


— Co to jest?


Mila zamknęła księgę powoli.


— To coś w rodzaju rodzinnego dziennika. Zapisujemy tu rzeczy, które wydają się... nietypowe. Od kilku miesięcy zauważam, że powtarza się pewien schemat.


— Jaki schemat?


Mila uśmiechnęła się lekko, jakby nie chciała od razu wszystkiego powiedzieć.

— Może usiądziemy? Chyba powinnam ci opowiedzieć więcej, skoro już tu jesteś.


Aleks skinął głową, siadając na starej, drewnianej ławce w kącie sklepu.


W tle słychać było jedynie cichy tyk zegara i odległy szum ulicy.


— Ten sklep... i rzeczy, które tu sprzedaję... nie są zwykłymi talizmanami. Czasami przyciągają do siebie ludzi takich jak ty.


Aleks uniósł brwi.


— Ludzi takich jak ja?


— Pechowców. Tylko że czasem ten pech nie jest przypadkowy...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka