Ukryci
Rozdział 15
Biegli bez słowa przez mokre, wąskie przejścia. Echo kroków odbijało się od ścian jak ostrzeżenie. Gdy tylko dostrzegli boczne wyjście, Maks pociągnął Lenę w lewo i wyprowadził ją na tyły starej fabryki.
– Tu – szepnął ,pokazując zardzewiałe drzwi. – Nikt nas tu nie znajdzie. Przynajmniej nie od razu.
Weszli do ciemnego pomieszczenia. Pachniało kurzem, rdzą i czymś jeszcze — wspomnieniem czegoś niedokończonego. Maks zapalił latarkę i przesunął jedną z półek, odsłaniając ukryty pokój.
Zamknął za sobą drzwi.
– To był kiedyś mój „fallback”. Miejsce, gdzie mogłem się ukryć, gdy pracowałem dla TechSecu.
– Czyli to prawda – powiedziała Lena cicho. – Byłeś częścią ich zespołu.
Maks spojrzał na nią poważnie.
– Byłem. Ale nie taki był mój plan.
Usiadł na starej skrzyni i przez chwilę milczał, jakby walczył ze sobą. Wreszcie zaczął mówić.
Dwa lata temu pracowałem nad systemem szyfrującym dane dla rządowej sieci. Myślałem, że to będzie narzędzie obronne… a potem odkryłem, że ktoś z wewnątrz używa go, żeby prowadzić ataki. Cyberataki. Na szpitale, lotniska, nawet stacje pogodowe.
– Dlatego zniknąłeś?
– Dlatego uciekłem. Ukradłem ostatni fragment kodu. Zaszyfrowałem go i zostawiłem ślad — ślad tylko dla mnie. Ale wygląda na to, że ktoś go teraz odczytał.
Lena poczuła ciarki na plecach.
– Ta wiadomość, która pojawiła się u mnie… to było coś twojego?
Maks skinął głową.
– Wysłałem ją trzy miesiące temu na tzw. martwy adres. Jeśli ją dostałaś… ktoś ją przekierował.
– Czyli ktoś wie, gdzie jesteś.
Zapadła cisza.
– Musimy zniknąć. Razem – powiedział nagle Maks. – Ale najpierw muszę odzyskać kod. Inaczej… oni uruchomią LuxNet. I to, co się działo do tej pory, to będzie tylko początek.
Komentarze
Prześlij komentarz