Pudełko z trzema znakami
Rozdział 3
Aleks wracał do sklepu, w którym spotkał tajemniczą właścicielkę. W dłoni ściskał mały amulet – ten sam, który miał „odczarować” jego pecha. Mimo sceptycyzmu, zauważył coś dziwnego. Od czasu wizyty w sklepie, nikt go nie ochlapał. Nie zgubił kluczy. A w automacie z napojami… dostał dwa zamiast jednego.
Przypadek?
Drzwi zadrżały, gdy je otworzył. Pachniało cynamonem i lawendą. Za ladą znowu stała ona. Miała dziś na sobie bordową sukienkę i lekki uśmiech, jakby się go spodziewała.
— Wróciłeś — powiedziała, nie pytając. Aleks wzruszył ramionami.
— To pewnie zbieg okoliczności… ale jakby coś się
zmieniało.
Kobieta nie odpowiedziała od razu. Zamiast tego sięgnęła pod ladę i wyjęła małe, stare pudełko, oprawione w skórę. Były na nim trzy symbole: klucz, oko i skrzydło.
— To coś więcej niż amulet — powiedziała. — To talizman wyboru. Ale działa tylko, jeśli zadasz mu właściwe pytanie.
— Pytanie?
— Takie, które może zmienić bieg twojego losu.
Aleks poczuł ciarki. W jego głowie zaczęły wirować słowa. Głupi pech, który ciągnął się za nim od lat. Zgubiony los. Brak szczęścia w drobnych sprawach.
Zawahał się.
— A jeśli nie wiem, jakie pytanie zadać?
— To znaczy, że jeszcze nie jesteś gotowy.
Zamilkli.
A wtedy z ulicy dobiegł dziwny dźwięk. Jakby ktoś rozbił szybę… a potem – krzyk.
Aleks i kobieta spojrzeli po sobie. Świat wokół nich znów zaczynał się zmieniać.
Z ulicy dobiegł odgłos tłuczonego szkła, potem czyjś krzyk i przytłumiony łoskot, jakby coś ciężkiego upadło na chodnik. Aleks odruchowo ruszył do drzwi, ale kobieta zza lady złapała go delikatnie za rękaw.
— Zaczekaj — powiedziała spokojnie. — Nie wszystko, co dzieje się na zewnątrz, powinno od razu cię obchodzić.
Aleks spojrzał na nią z zaskoczeniem. Miała ten sam tajemniczy spokój, który widział u niej za pierwszym razem. Jakby wiedziała więcej niż mówiła. Może nawet… zbyt dużo.
— A jeśli ktoś potrzebuje pomocy?
— Czasem los testuje naszą reakcję. Nie wszystko, co wygląda na chaos, jest tragedią.
Aleks nie był przekonany. Otworzył drzwi sklepu i wyjrzał na zewnątrz. Ludzie zebrali się wokół rozbitej szyby wystawowej po drugiej stronie ulicy. Ktoś stał nieruchomo pośrodku chodnika, z zakrwawioną dłonią. Ale… nie krwawił. To była farba. Czerwona, rozlana z jakiegoś wiadra.
Aleks cofnął się powoli.
— Co to ma znaczyć?
Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i wskazała na pudełko z trzema znakami.
— Czasami świat testuje, czy jesteś gotów zadać pytanie. A ty nadal nie zadałeś swojego.
Aleks podszedł do pudełka, spojrzał na symbole: klucz, oko, skrzydło. Potem na nią.
— Kim ty jesteś?
— Tylko kimś, kto pomaga ludziom znaleźć to, czego im brakuje. Czasem to szczęście, czasem odwaga. A czasem… zrozumienie, że pech to nie przekleństwo, a znak, że nie podążasz swoją drogą.
Aleks dotknął pudełka. Chłodne, lekko drżące pod palcami.
— Czy ja naprawdę mam pecha… czy tylko nie widzę, co jest dla mnie ważne?
Pudełko… drgnęło. Zatrzęsło się lekko, jakby coś w środku się poruszyło.
Kobieta odsunęła się i kiwnęła głową.
— To dobre pytanie.
Aleks spojrzał jeszcze raz na symbole, a potem powoli otworzył wieczko.
Z wnętrza wydobył się nikły błysk światła i krótki szelest… jakby zdmuchnięto niewidzialny pył.
W środku leżała mała karteczka z napisem:
„Zgubiłeś nie szczęście, tylko kierunek.”
Aleks spojrzał na kobietę. Ale… nie było jej. Zniknęła. Z tyłu sklepu otwarte były drzwi prowadzące do zaplecza, gdzie rozciągał się mrok.
Aleks stał nieruchomo, trzymając karteczkę w dłoni.
Wiedział, że to dopiero początek.
Komentarze
Prześlij komentarz