Między słowami

 Rozdział 11

Aleks stał przy jednej z półek, przesuwając palcem po zakurzonych opakowaniach. Talizmany, stare monety, suszone zioła w szklanych słoiczkach. Mila stała z boku, obserwując go w ciszy.


— Masz wrażenie, że pech to coś więcej niż przypadek? — zapytał nagle, nie odwracając głowy.


— Zdarza się — odpowiedziała spokojnie. — Ludzie przychodzą tutaj z różnymi historiami. Czasem chodzi o pech, czasem o szczęście. Ale najczęściej... chodzi o to, żeby odzyskać wiarę, że można coś zmienić.


Aleks odwrócił się do niej.


— A ty? Dlaczego prowadzisz taki sklep?


Mila lekko wzruszyła ramionami.


— Bo kiedyś sama musiałam odzyskać wiarę. Może nie tyle w szczęście, ile w to, że mam na coś wpływ.

Na moment zapadła cisza. Za oknem słychać było pojedyncze krople deszczu, jakby noc nie mogła się zdecydować, czy ma już się uspokoić.


Aleks spojrzał na niewielką szklaną kulę na ladzie. Kula była wypełniona czymś, co przypominało wirujący dym.


— I to wszystko działa naprawdę? — zapytał cicho.


Mila uniosła brwi, podchodząc bliżej.


— Nie w taki sposób, jak myślisz. Ale działa, jeśli chcesz w to wierzyć. Jeśli jesteś gotów podjąć wysiłek. Czasem wystarczy jeden krok w inną stronę.


Ich spojrzenia na moment się spotkały. Było w tym coś dziwnie spokojnego, prostego.


— Chciałbym... spróbować. Zmienić to — powiedział Aleks. — Nawet jeśli tylko po to, żeby przestać czekać, aż coś spadnie mi na głowę.


Mila uśmiechnęła się lekko.

— W takim razie jutro. Przyjdź tutaj rano. Będę miała dla ciebie coś, co może ci się przydać.


— Tylko jutro? Dlaczego nie teraz? — zapytał z lekkim rozbawieniem.


— Bo tej nocy nic już nie trzeba zmieniać — odpowiedziała spokojnie. — Czasem noc wystarczy po prostu przeżyć.


Aleks skinął głową i wyszedł, czując po raz pierwszy od długiego czasu, że czeka go coś więcej niż kolejny dzień 

pecha.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka