Miasto cieni
Rozdział 17
Deszcz zaczął siąpić, jakby nawet pogoda wiedziała, że coś się kończy. Lena i Maks biegli przez opustoszałe alejki przemysłowej dzielnicy. Ich oddechy były nierówne, serca waliły jak oszalałe. Każdy zakręt mógł oznaczać zasadzę. Każda latarnia mogła skrywać kamerę.
– Tutaj – szepnął Maks i zaciągnął Lenę przez zardzewiałą bramę między dwoma magazynami.
Zeszli po wąskich, betonowych schodach prowadzących do czegoś, co wyglądało jak zapomnione schronienie. Pod ziemią powitał ich chłód, wilgoć i… cisza. Prawie absolutna.
– Co to za miejsce? – zapytała Lena, ocierając mokre włosy z czoła.
– "Martwe strefy", tak to nazywamy – odparł Maks. – Stare kanały serwisowe z czasów przed automatyzacją. Nie ma tu sygnału. Nie ma prądu. Nie ma śladów. Tylko ci, którzy naprawdę chcą zniknąć, wiedzą, jak tu trafić.
Usiedli na starych paletach. Lena wyjęła z plecaka niewielką latarkę. Wąski promień światła tańczył po cegłach i przewodach.
– Myślisz, że oni nas tu znajdą?
– Nie od razu – powiedział Maks. – Ale LuxNet nie działa jak zwykła firma. Oni nie zapominają. Nie odpuszczają.
Lena zamilkła na chwilę. Potem spojrzała na Maksa.
– Dlaczego ty? Dlaczego oni cały czas cię szukają?
Maks wziął głęboki oddech.
– Bo kiedy pracowałem dla LuxNet… stworzyłem coś, co mogło ich zniszczyć. Nazywało się Echo Protocol.
– Co to było?
– Lustrzany system. Kopiował ich własny kod, analizował go i znajdował luki. Tyle że zanim zdążyłem go zakończyć… zniknął. Ktoś ukradł prototyp. A teraz wygląda na to, że LuxNet odzyskał jego fragment… i zamienił w broń.
Lena zadrżała. Nie z zimna– ze strachu.
– Czyli… możemy być jedynymi, którzy wiedzą, jak to zatrzymać?
– Tak – odpowiedział Maks cicho. – Ale najpierw musimy przetrwać tę noc.
Komentarze
Prześlij komentarz