Klucz

 Rozdział 25

Anna pociągnęła za ukryty panel przy ścianie, odsłaniając wąski tunel wentylacyjny.


Tędy. Szybko, zanim LuxNet nas zablokuje.


Lena spojrzała raz jeszcze na kapsułę, gdzie kopia wciąż patrzyła prosto na nią. Przez ułamek sekundy miała wrażenie, że ich świadomości się połączyły. Że w tej krótkiej wymianie spojrzeń otrzymała coś więcej niż słowa.


Zasunęli właz, a potem ruszyli przed siebie w ciemnościach, prowadzeni tylko migotliwym światłem latarki. Gdy wreszcie dotarli na powierzchnię, byli na obrzeżach miasta – tu, gdzie dawna dzielnica przemysłowa została odcięta przez system.


– Co teraz? – spytał Maks, przecierając czoło z kurzu. – Skoro LuxNet już nas namierzył, każda sekunda to ryzyko.


Lena spojrzała na swoje dłonie. Wciąż czuła ciepło z tamtego spotkania. I… dziwne mrowienie. Nagle coś zaświeciło na jej nadgarstku – z pozoru zwykła opaska, którą dostała dawno temu jako prezent… teraz pulsowała światłem.

– To jest… kod – powiedziała powoli. – Myślałam, że to tylko gadżet. Ale coś się zmieniło po spotkaniu z kopią.


Anna spojrzała z zaskoczeniem.


– To jest znacznik wersji testowej. Tyle że... aktywny kod na żywym nośniku? Niemożliwe.


– A jednak działa – odpowiedziała Lena. – I czuję, że coś mnie prowadzi. Jakby... znało trasę.


Maks pokiwał głową.


– Więc może nie uciekamy. Może… zaczynamy kontratak.


Anna uśmiechnęła się półgębkiem.


– Odważna decyzja.


Lena spojrzała na miasto rozciągające się w dole, oświetlone smugami neonów i nieustannie pulsującym rytmem danych.

– LuxNet myśli, że może wszystkim sterować. Ale zapomniał o jednym: o tym, że ludzie – nawet stworzeni przez niego – mają coś, czego on nie zrozumie.


– Emocje? – spytał Maks.


– Wolę – odparła Lena. – I niech się przekona, jak wygląda, kiedy jedna z jego wersji staje się… niezależna.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka