Kilka tygodni później

 Rozdział 29

Aleks wychodził z kawiarni, trzymając w ręce papierowy kubek. Dzień był słoneczny, ciepły, w powietrzu unosił się zapach lata.


Zatrzymał się przy przejściu dla pieszych. Mimo że wcześniej zdarzało się, że samochód ochlapał go z kałuży albo że sygnalizacja psuła się akurat wtedy, gdy miał przechodzić — dziś wszystko działało jak powinno.


Samochody zwalniały. Ludzie uśmiechali się do siebie bez powodu.


Aleks sam do siebie uśmiechnął się pod nosem. W jego kieszeni wciąż tkwił kamień księżycowy, który Mila podarowała mu po rytuale.


Odwrócił się i zobaczył ją po drugiej stronie ulicy. Stała z bukietem polnych kwiatów, machając do niego.


Przeszedł przez pasy, spokojnym krokiem.

— Już? — zapytała, kiedy do niej podszedł.


— Już. — Odpowiedział krótko. — Ani jednej złej rzeczy dziś. Nawet kawa była idealna.


Mila przyjrzała mu się uważnie, a potem uśmiechnęła się szerzej niż zwykle.


— To dobrze. To znaczy, że działa.


Aleks skinął głową, ale po chwili powiedział, trochę ciszej:

— A ty? Jak się czujesz?


— Tak samo — przyznała Mila. — Może to trochę dziwne, ale… też nie czuję już tego napięcia. Tego wrażenia, że coś zaraz się popsuje.


Spojrzeli na siebie przez chwilę w milczeniu, jakby sprawdzali, czy naprawdę oboje to czują.


— Chcesz gdzieś pójść? — zapytał Aleks. — Bez planu, bez mapy. Po prostu… sprawdzić, jak będzie?

— Chcę — powiedziała Mila.


I poszli razem przed siebie, zostawiając za sobą sklep z talizmanami i dawne historie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka