Kamień księżycowy

 Rozdział 16

Aleks odetchnął głębiej, jakby próbując zebrać myśli.


— Zostaję — powiedział w końcu spokojnym głosem, bez wahania. — Chcę wiedzieć więcej.


Mila skinęła lekko głową, jakby tego właśnie się spodziewała.


— Dobrze. W takim razie zaczniemy od czegoś prostego. Usiądź.


Wskazała mu niski drewniany stołek przy okrągłym stole. Sama zajęła miejsce naprzeciwko niego. Pomiędzy nimi znalazł się mały, ceramiczny talerz z kilkoma kamieniami o różnych barwach i fakturach.


— Każdy z tych kamieni ma inny ładunek energii. Spróbuj wybrać ten, który wydaje ci się najbardziej „twój”. Nie myśl, po prostu wybierz.


Aleks patrzył na kamienie: błękitny, zielony, czarny, mlecznobiały i ciemnoczerwony. Przez chwilę nic się nie działo, ale nagle ręka sama sięgnęła po mlecznobiały, lekko przezroczysty kamień.

— Dlaczego ten? — zapytała Mila, przyglądając się uważnie.


— Sam nie wiem. Wydaje się... cichy. Ale w dobrym sensie. Jak coś stałego, spokojnego.


Mila uśmiechnęła się pod nosem.


— Kamień księżycowy. Symbol równowagi i ukrytej siły. Pasuje do ciebie bardziej, niż myślisz.


— I co teraz? — Aleks zacisnął dłoń wokół kamienia, wyczuwając jego chłód.


— Teraz… — Mila pochyliła się nieco, a jej głos stał się niższy, bardziej skupiony. — Zaczynamy od podstaw. Uczymy się słuchać rzeczy, których inni nie słyszą. Patrzeć na to, co ukryte pod powierzchnią codzienności.


— I wtedy... mój pech zniknie? — Aleks uśmiechnął się lekko, choć nie było w tym uśmiechu tylko żartu.


— Może nie zniknie, ale nauczysz się go rozumieć. A to już coś.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stacja widmo

Ucieczka

Prawie randka