Połączenie przerwane
Rozdział 11
Maks nie pamiętał, jak dokładnie wydostał się z kawiarni.
Kiedy drzwi rozwarły się z hukiem, instynkt przejął kontrolę. Przeskoczył przez boczne wyjście dla dostawców, rzucił się w wąską uliczkę za "Signalem" i ruszył w stronę rzeki. Kroki za nim, krótkie, zdecydowane. Ktoś go śledził.
Zniknął między kontenerami, przedostał się przez parking i ostatecznie wpadł do jednego z opustoszałych biurowców po drugiej stronie mostu. Tam przeczekał dwie godziny. Zgubił telefon – celowo. Wiedział, że mogą go śledzić.
Zanim zniknął całkowicie, napisał do Leny tylko jedno:
„Muszę się ukryć. Nie dzwoń. Nie pytaj. Zaufaj mi.”
Wysłał to ze starego, jednorazowego urządzenia, które nosił jeszcze od czasów, gdy pracował przy sprawie Lux-Netu.
Lena przeczytała wiadomość o 18:07. Stała wtedy w kuchni z filiżanką zielonej herbaty, patrząc w okno.
Pustka.
Niedowierzanie.
Sięgnęła po telefon, ale sygnał był zerwany. Połączenie przerwane.
Maks zniknął.
Wieczorem siedziała na łóżku, próbując połączyć fakty. Dwa tygodnie temu — dziwne błędy na jego laptopie. Przekierowane maile. Dzisiejsze nerwy. No i ta wiadomość.
Otworzyła jego komputer — wciąż miał stare hasło.
Na pulpicie zauważyła nowy folder: „Echo”.
Zaszyfrowany.
Zabezpieczony dwupoziomowo.
Westchnęła i przypomniała sobie, że kiedyś Maks wspomniał, że jego hasło awaryjne „na koniec świata” to coś związanego z ich pierwszym spotkaniem.
„Karaoke_23:59?”
Zadziałało. Folder otworzył się powoli, jakby z niechęcią.
W środku:
– dokument nazwany „Projekt LuxNet: Ostatnia Faza”,
– mapa Berlina z zaznaczonymi punktami,
– zaszyfrowana wiadomość głosowa: „Jeśli to czytasz, to znaczy, że...”
Lena zadrżała.
Nie zamierzała czekać bezczynnie.
Komentarze
Prześlij komentarz