Noc, światła i zakłócenia
Rozdział 4
Spotkali się bez planu. W sobotę wieczorem Lena wysłała wiadomość:
„Miasto dziś pachnie przygodą. Spacer?”
Odpowiedź przyszła błyskawicznie:
„Dwie minuty i jestem.”
---
Szli powoli przez centrum. Miasto nie spało – światła, rozmowy, gwar. Ale była w tym pewna miękkość. Ciepły letni wieczór, ulice pełne ludzi, ale oni czuli się, jakby byli tylko we dwoje. Czasem cisza między nimi była wygodniejsza niż słowa.
Zatrzymali się na moście. Poniżej spokojna rzeka odbijała światła latarni.
– Lubię takie momenty – powiedziała Lena. – Jakby wszystko zwalniało.
– Albo jakby świat dawał znać, że na chwilę można przestać się spieszyć.
Chwilę stali bez słów. I wtedy…
Całe miasto nagle zgasło.
Światła zgasły jedno po drugim. Latarnie, ekrany reklamowe, sygnalizacje świetlne. Cisza też zrobiła się inna – jakby dźwięki przestały płynąć z miasta, a zaczęły z jego wnętrza. Przez sekundę Lena pomyślała, że to romantyczne. Ale tylko przez sekundę.
– To… dziwne – szepnęła.
Maks spojrzał na swój telefon.
Brak zasięgu.
Brak Wi-Fi.
Brak czegokolwiek.
– To nie jest zwykła awaria – powiedział cicho, bardziej do siebie niż do niej.
Z oddali dobiegł ich dźwięk alarmu samochodowego. Potem kolejnego. A potem
jeszcze jednego.
– Co się dzieje? – zapytała Lena.
Maks wyjął z kieszeni małe urządzenie – coś, czego wcześniej przy niej nie używał. Jakby kieszonkowy skaner albo mini-modem.
– W naszej firmie mamy narzędzie diagnostyczne… do sprawdzania, czy coś zakłóca sygnał. W razie ataku.
– I co pokazuje?
Spojrzał na ekranik.
– Zakłócenia są zbyt równomierne. To nie przypadek. Ktoś wyłączył miasto.
– Ty mówisz poważnie?
– Zbyt poważnie.
Chwilę później znowu zapaliły się światła – nie wszystkie, ale kilka. W oddali migotał ekran billboardu, który wcześniej zgasł.
Na nim nie było reklamy.
Tylko białe tło. I czarny napis:
„Zaczynamy od zera. Obserwujcie.”
Lena spojrzała na Maksa.
– Czy to był… komunikat?
– Tak. I ktoś chce, żebyśmy wszyscy to widzieli.
---
Szli dalej – już mniej beztrosko. Miasto niby wracało do życia, ale Lena czuła, że coś się zmieniło. W ludziach. W powietrzu. W niej samej.
Maks milczał przez chwilę, po czym powiedział:
– To nie był przypadek. I to nie było po raz pierwszy.
– Miałeś rację. Ktoś was sprawdzał.
– I wygląda na to, że teraz grają na poważnie.
A Lena pomyślała, że jeszcze tydzień temu nie znała go wcale. A teraz szli nocą przez miasto, które właśnie ktoś wyłączył. I że cokolwiek się dzieje – chce to przeżyć właśnie z nim.
Komentarze
Prześlij komentarz