Nie mów jej
Rozdział 2
Lena wpatrywała się w list jak zahipnotyzowana. Wzięła go do ręki z taką ostrożnością, jakby trzymała coś kruchego, cennego… jakby znała każdą literę.
– Skąd wiesz, że to nie dla mnie? – zapytałam ostrożnie.
– Bo… – zawahała się. – Bo... czekałam na ten list.
Serce mi zadrżało.
– Od kogo?
Nie odpowiedziała od razu. Usiadła ciężko na kanapie, wciąż trzymając kartkę. W końcu powiedziała cicho:
– Od Mateusza.
Zamarłam.
Mateusz. Nasz wspólny znajomy. Cichy, uprzejmy, zawsze trochę z boku. Pomagał Lenie w przeprowadzce, czasem odwoził mnie po imprezie. Nigdy nie przypuszczałam…
Serce mi zadrżało.
– Od kogo?
Nie odpowiedziała od razu. Usiadła ciężko na kanapie, wciąż trzymając kartkę. W końcu powiedziała cicho:
– Od Mateusza.
Zamarłam.
Mateusz. Nasz wspólny znajomy. Cichy, uprzejmy, zawsze trochę z boku. Pomagał Lenie w przeprowadzce, czasem odwoził mnie po imprezie. Nigdy nie przypuszczałam…
– Pisał ci wcześniej? – zapytałam, próbując zrozumieć.
– Nie. Ale… myślałam, że w końcu się odważy. Myślałam, że jeśli coś napisze – to będzie… coś takiego.
Zapadła cisza. Spojrzała na mnie nagle poważnie:
– Obiecasz mi coś?
– Co?
– Nie mów mu, że przeczytałaś. Ani że list trafił do ciebie.
– Ale Lena…
– Obiecaj.
Patrzyłam na nią długo. W oczach miała błaganie.
– Dobrze – powiedziałam. – Obiecuję.
Ale w środku… coś się poruszyło.
Bo może list naprawdę
był do mnie?
Komentarze
Prześlij komentarz