List w szkicowniku
Rozdział 5
Maja siedziała sama w pracowni. Wiatr z lekko uchylonego okna poruszał kartkami szkicownika, który należał do niej – a może nie tylko. To był jeden z tych starych zeszytów, które trzymała "na pamiątkę", pełen niedokończonych koncepcji, notatek, rysunków z czasów studiów. Dziś coś ją tknęło, żeby go otworzyć.
Zatrzymała się na stronie, której nie pamiętała. Między dwoma projektami osiedla z lat studenckich znalazła coś... wsunięty w środek, starannie złożony, lekko pożółkły papier.
List.
„Maju,
jeśli to czytasz, to znaczy, że nie miałem odwagi dać Ci tego wcześniej.
Twój projekt – ten z centralnym dziedzińcem i pionową zielenią – był nie tylko piękny, był też jak Ty: otwarty, pełen światła i życia. Wtedy, kiedy zostawiłem Cię bez słowa, nie byłem gotowy. Dziś żałuję.
Wróciłem. I jeśli znajdziesz kolejne moje tropy – może zechcesz mnie jeszcze wysłuchać...”
Pod listem nie było podpisu. Ale Maja wiedziała, że to był on.
W tym samym momencie jej wzrok padł na folder na biurku – najnowszy projekt do przetargu, który przydzielono jej zeszłego tygodnia. I nagle coś ją uderzyło: układ okien w jednej z wizualizacji przypominał...
Litery. "M."
Czy
to przypadek?
Komentarze
Prześlij komentarz