Epilog
Czas płynął dalej – spokojnie, zwyczajnie. Bez anonimowych listów, bez skradzionych spojrzeń i napięć, które dotąd unosiły się w powietrzu jak mgła.
Julia znów siadywała w tej samej kawiarni – czasem z książką, czasem z Leną, a czasem z nim.
Mateusz.
Nie zawsze rozmawiali dużo. Ale ich milczenie przestało być niezręczne – stało się ciepłe, znajome. Julia zrozumiała, że niektóre historie nie potrzebują dramatycznych gestów ani wielkich słów, by się zacząć. Czasem wystarczy jeden list, który nie trafił do właściwej osoby – i jedno serce, które zebrało się na odwagę, by nie uciec, kiedy prawda wychodzi na jaw.
Lena siedziała przy ich stoliku i z uśmiechem mieszała herbatę. Nie mówiła wiele o tym, jak to wszystko się zaczęło – ale oboje wiedzieli, że bez niej ta historia miałaby inne zakończenie. Może wcale by się nie zaczęła.
Na tablicy ogłoszeń w kawiarni wisiał już nowy liścik. Nie był anonimowy. Nie miał podpisu „Twój nieśmiały wielbiciel”. Był prosty:
„Nie wszystkie historie kończą się tak, jak w filmach. Ale jeśli masz odwagę – mogą zacząć się lepiej.”
I pod spodem – numer stolika. Ich stolika
Komentarze
Prześlij komentarz