Dźwięk przypadku
Rozdział 1
Lena nie znosiła piątkowych wieczorów w dusznych, przepełnionych klubach. Ale dziś była inna – jej przyjaciółka Nadia obchodziła urodziny i karaoke było obowiązkowe. Szczerze? W duchu liczyła na chwilę spokoju w kącie z drinkiem i jakąś przyjemną balladą w tle.
Niestety, rzeczywistość miała inne plany.
– Lena, zapisuję cię na „Imagine”! – krzyknęła Nadia, już lekko wstawiona, potrząsając kartką z listą utworów.
– Serio? Nie mogłaś chociaż wybrać czegoś żywszego?
– Za dobrze śpiewasz, żeby to się marnowało. Dawaj!
Lena westchnęła i ruszyła w stronę sceny, zerkając po drodze na ludzi zgromadzonych w klubie. Większość wpatrywała się w telefony albo rozmawiała zbyt głośno. I wtedy go zobaczyła.
Siedział z boku, przy stoliku z trójką znajomych, w ciemnozielonej bluzie, popijając colę z cytryną i z wyraźnie sceptycznym wyrazem twarzy. Wyglądał na kogoś, kto raczej znalazł się tu przez przypadek. Zbyt uważnie jej się przyglądał, ale nie jak ktoś, kto flirtuje – raczej jak ktoś, kto analizuje.
Dźwięki pianina zabrzmiały znajomo. Lena zamknęła oczy i zaczęła śpiewać. Najpierw nieśmiało, potem coraz pewniej, aż zapomniała, że stoi na scenie. W tej jednej chwili czuła się wolna.
Gdy zeszła ze sceny, zauważyła, że „zielona bluza” nadal na nią patrzy. Nie nachalnie. Zaintrygowany. Ciekawy.
Maks nie wiedział, co go bardziej zaskoczyło – że usłyszał Lennona w takim miejscu, czy że ona naprawdę śpiewała, nie tylko bawiła się w gwiazdę karaoke. Było w niej coś autentycznego. Jakby nie pasowała do tego gwaru, a jednocześnie go dopełniała.
Nie zamierzał podchodzić. Nie tego wieczoru. Ale kiedy wychodzili, Lena akurat stała przy szatni. I znów – przypadek?
– To dobrze, czy źle?
– Zdecydowanie dobrze – odpowiedział. – Jestem Maks.
– Lena.
I to wystarczyło. Tylko imiona. Tylko jedno zdanie za dużo. Ale wystarczyło, żeby pamiętać siebie nawzajem, kiedy następnym razem spotkają się… zupełnie przypadkiem
Ich spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęła się lekko.
– Pomyliłeś miejsce? – zapytała żartobliwie.
– Raczej… zastałem coś, czego się nie spodziewałem.
Jej śmiech był cichy, ale szczery.
Komentarze
Prześlij komentarz